sobota, 28 lutego 2015

Szybki rzut kością... Na stole: Posiadłość Szaleństwa + dodatek

Musimy przyznać - zakochaliśmy się w klimacie Cthulhu! W czwartek po raz pierwszy zagraliśmy w Posiadłość Szaleństwa, a konkretnie z dodatkiem : "Żółty Znak".

Całe szczęście, że Mistrzem Gry (Strażnikiem) był ktoś o wiele bardziej doświadczony w planszówkach niż my. Mieliśmy dzięki temu mnóstwo zabawy, strachu, przeżyć...WOW! Odrobina szczęścia pomogła nam wygrać.  Dodatek "Żółty Znak" okazał się być bardzo wciągający, a dla nas stanowi motor zapalny, by poznać wcześniejsze scenariusze.
My jesteśmy zachwyceni! Polecamy każdemu.

Pozdrawiamy Bartka, który wprowadził nas w świat Lovecrafta!

Graliśmy w kafejce: R77cafe

poniedziałek, 23 lutego 2015

Szachy po królewsku, czyli Zgrana Para ogrywa Króla i Zabójców

W naszej uroczej kolekcji mamy gry, w które gramy jedynie wtedy, gdy odwiedzają nas nasi znajomi, lub gdy jedziemy do domu w odwiedziny. Gry te lepiej skalują się przy większej ilości osób, jednak gdy gramy we dwójkę wiele na planszy nudą. Dlatego postanowiliśmy kupić sobie takie pozycje, które będą dedykowane tylko dwom osobom. Król i Zabójcy to strategiczna gra planszowa, w której jeden gracz porusza się królem i strażą przyboczną, a drugi - zabójcami / wieśniakami. Mieliśmy co do tej gry naprawdę spore oczekiwania, zwłaszcza, że czytaliśmy na jej temat liczne, pochlebne komentarze. Jakie były nasze wrażenia, przeczytacie poniżej.

Zasady i rozgrywka.

Zasady są banalne. Jeden gracz porusza się postaciami króla i jego przybocznej straży, drugi zaś mieszkańcami vel zabójcami. Ruchy na planszy determinują karty, które zagrywa się, by następnie przesunąć figurki o tyle pól ile wskazuje karta. Turę rozpoczyna król i rycerze, a kończą zabójcy. Karty pomocnicze pokazują graczowi ile Punktów Akcji kosztuje dany ruch. Dajmy na to wejście na dach kosztuje 2 PA. Na początku rozgrywki gracz, który porusza królem nie wie, który z ustawionych na planszy wieśniaków jest zabójcą. Trzy karty z wizerunkami mieszkańców, którzy później mają atakować króla, gracz trzyma zakryte, by w odpowiednim momencie zdjąć maskę zwykłego wieśniaka i zamienić się w zabójcę.

Komponenty


Król wygrywa jeśli:
  • Uda mu się przejść przez dziedziniec i wejść do zamku;
  • Jego straż zabije wszystkich trzech zabójców lub aresztuje (dzięki symbolowi kajdan na karcie ruchu) wieśniaków, którzy mieli zamienić się w assasynów;

Figurki króla i jego straży


Zabójcy wygrywają gdy:
  • Król nie zdąży dojść do zamku, a karty ruchu wyczerpią się;
  • Zabójcy zadadzą królowi dwie rany, które go uśmiercają.
Zabójca wśród wieśniaków



Mechanika przypomina szachy, lecz ukrywanie się zabójców wśród mieszkańców jak i symbol kajdan, nadają tej grze nieco pieprzyku. Bardzo fajna jest również dwustronna plansza, która urozmaici rozgrywkę.

Karty ruchu


Wykonanie

Nie można zaprzeczyć, że grafiki i wykonanie powala na kolana. Karty postaci oraz plansza to kawał dobrej roboty. Karty są wykonane z porządnego kartonu, który szybko się nie zniszczy. Jedynie do wykonania figurek mamy małe zastrzeżenie – przy mocowaniu ich do podstawy można je poniszczyć. Galakta dołożyła wszelkich starań, aby za stosunkowo niewielką cenę gracz otrzymał wytrzymałe i pięknie wykonane komponenty.

Karty wieśniaków i odpowiadające im figurki




Opinia Blondi:

Nie będę ukrywać, że grę kupiliśmy głownie ze względu na jego twórcę Łukasza Woźniaka, mając nadzieje, że będzie ona tak dobra, jak jego recenzje, które z namiętnością oglądaliśmy. Pierwsza rozgrywka była naprawdę świetna. Trzeba było się nagłowić, by nie dać się podejść zabójcom, lub aby rozważnie atakować króla Czuć było dreszczyk emocji, jaki towarzyszył szachowemu przemieszczaniu się postaci. Do prostej mechaniki i losowości miałam na początku uprzedzenia, co później okazało się niepotrzebne. Losowość jest duża, ale można manewrować ruchami swoich postaci w taki sposób, by nie dokuczała aż tak dotkliwie. To co mi się szczególnie w tej grze podoba to asymetryczność. Trzeba zagrać zarówno królem i zabójcami, aby w pełni docenić tę grę. Gralo się bardzo dobrze... do czasu. Kiedy już rozegraliśmy kilka partii gra po prostu się nam znudziła. I właśnie do regrywalności tej pozycji mam największe zastrzeżenia. Gra przestała lądować na naszym stole, mimo pierwszego super wrażenia. Być może działo się tak, ponieważ grałam w nia tylko z mężem i nie próbowałam z nikim innym. Po jakimś czasie znaliśmy już swoje strategie. Grę sprzedaliśmy. Może w przyszłości powróci na nasz stół - wtedy zagramy w nią z przyjemnością... ale góra dwa razy.
Najbardziej podoba mi się: Dobre pierwsze wrażenie i asymetryczność



Opinia Krisa:

Wiele recenzentów pisało, że gra jest niczym więcej niż przesuwaniem postaci po planszy. Mimo to postanowiłem dać jej szansę. Pierwsze wrażenie – WOW! Super grafika, dwustronna plansza, figurki i karty bardzo dobrze wykonane. Pierwsza rozgrywka również emocjonująca. Asymetryczność była widoczna i grając pierwszy raz królem, czułem oddech zabójców na karku. Z każdą kolejną partią zapał i chęci do ponownej gry słabły, gdyż nie było już tego dreszczyku emocji, jak za pierwszym razem. Scenariusz gry jest zawsze taki sam i nie zmieniają tego nawet dwa układy planszy. Wiedziałem co mnie czeka, obliczałem ruchy, byłem w stanie przewidzieć co zrobi przeciwnik. Nawet losowo dobierane karty ruchu nie ożywiały rozgrywki. Po prostu nie chciało mi się w nią grać ponownie, bo niczego więcej nie oferowała. Nawet dwukrotna porażka z rzędu nie motywowała do rewanżu. Szkoda, że każda partia nie niesie ze sobą takiego pokładu emocji i wyczekiwania, jak pierwsza. To była by wtedy bomba. Nie sadziłem, że którakolwiek z gier będzie w stanie tak szybko nam się znudzić i to jest w sumie jej największy minus. Nie zmienia to faktu, że osobom, które będą miały więcej przeciwników niż ja (ja mam tylko swoją Blondi), ta gra może się bardzo spodobać, a przede wszystkim- nie znudzić.
Najbardziej podoba mi się: Grafika i tematyka.

Ocena końcowa

  • Biorąc pod uwagę:
  • Dobre pierwsze wrażenie
  • Przystępną cenę
  • Piękne wykonanie
  • Niską regrywalność


Dajemy tej grze ocenę: 3,75/6





piątek, 13 lutego 2015

Splendor, czyli sukces w prostocie

Dlaczego Splendor? Bo to pierwsza gra w naszej kolekcji. Właśnie dzięki niej odkryliśmy "magię" odpakowywania pudełka i radości towarzyszącej tej czynności. Wcześniej oczywiście grywaliśmy w inne gry planszowe i chcieliśmy kupić coś lekkiego i wciągającego. Coś co można zagrać we dwójkę i jednocześnie wyciągnąć na stół w gronie rodzinnym. Po przeczytaniu kilku recenzji padło właśnie na Splendor.

Komponenty


Zasady i rozgrywka.

Bardzo podoba nam się instrukcja. Jest krótka, zwięzła i na temat. Zasady są proste – do wytłumaczenia w kilka minut. A o co chodzi? O zbieranie żetonów kamieni szlachetnych, aby kupować za nie karty rozwoju, które z kolei przynoszą nam punkty prestiżu. Ten kto zdobędzie ich 15 –wygrywa. Brzmi banalnie i takie też jest. Jednak mechanika, mimo że prosta pozwala na wiele możliwości strategicznych.

Gra rozłożona dla dwóch osób

Karty rozwoju mają trzy poziomy trudności. Najłatwiej zdobyć karty poziomu pierwszego (one nie przynoszą nam żadnych, lub tylko jeden punkt rozwoju). Najtrudniej zdobyć oczywiście te karty (poziom 3), które przynoszą nam więcej punktów zwycięstwa.


Ciekawym elementem są kafelki arystokratów, które również przynoszą punkty. Aby je jednak zdobyć należy uzbierać daną liczbę kart rozwoju zaznaczonej na kafelku.



Kafelki arystokratów


Gracze w swoim ruchu muszą wykonać jedną z trzech dostępnych akcji:
  •          Wziąć trzy żetony kamieni szlachetnych, (lub dwa jednego rodzaju);
  •          Zarezerwować kartę i otrzymać żeton złota, który jest Jokerem w grze;
  •          Kupić kartę rozwoju.




Wykonanie

Nie można zaprzeczyć, że wydawca postarał się o porządne i pięknie wykonane elementy. Żetony kamieni szlachetnych wyglądem i wagą przypominają żetony pokerowe. Nie są to żadne znaczniki, czy inne karty, ale solidne komponenty. Sprawiają wrażenie drogich i cennych, dzięki czemu gracz ma wrażenie, że faktycznie coś zbiera. Wciąż podziwiamy grafikę, która wprost zachwyca każdego gracza. Karty rozwoju są tak skomponowane, aby kolorystyką współgrały z przedstawionymi na nich kamieniem. Gra jest starannie wykonana, a przy okazji cieszy oko.
Żetony kamieni szlachetnych


Opinia Blondi:

Na początku byłam bardzo zdziwiona tym, jak można stworzyć grę tak prostą i genialną jednocześnie. W sumie w tej grze nie ma żadnej opowieści, żadnej przygody jest tylko czysta mechanika i matematyka, a mimo to chciałam w nią grać jeszcze raz. Przegrana motywuje do ponownej rozgrywki i spróbowania nowej taktyki. Pierwsze potyczki rozgrywaliśmy jedynie we dwójkę. Nasza strategia tak się rozwinęła i tak bardzo każde z nas chciało wygrać, że wystarczył jeden błąd i źle wybrany kamień, a już się przegrywało. To było bardzo motywujące i nasza zabawa kończyła się czasem po 15 minutach. Spokojne granie zamieniało się wtedy w walkę z czasem. To nie oznacza, że gra nam się znudziła. Wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej motywowało to nas do zagrania ponownie. Kiedy zagraliśmy we trójkę moja strategia okazała się bezskuteczna.  Musiałam tę grę na nowo odkryć i na nowo pogłówkować, jak tu wygrać. Wtedy też losowość może dać się we znaki, ale nie musi. W końcu już nie tylko męża miałam pokonać.

Regrywalność jest duża, mimo prostych zasad i może właśnie to jest przyczyną jej sukcesu i popularności. Wciąż mi się podoba mimo rozegranych kilkudziesięciu partii. Musi być coś w niej skoro nawet organizowane są mistrzostwa Polski w Splendor. A w naszej ulubionej knajpce z grami wciąż ląduje na jakimś stoliku.
Zakup tej gry to był strzał w dziesiątkę! Będę do niej często wracać i namawiać innych do wspólnej gry.
Najbardziej podoba mi się: To że wciąga i jest pięknie wydana.

Opinia Krisa:

Gra Splendor to nie taka lajtowa gra jakby się wydawało na początku. W przypadku gry dwóch osób, dobrze znających zasady, jest to raczej gra na błędy, a niżeli spokojna zbieranina żetonów. Dreszczyk emocji gwarantowany. Niemal czuć presję czasu. Jeśli ktoś szuka fabuły i przygody w tej grze to jej tu nie znajdzie. Nie o to też w niej chodzi. Splendor to zabawa mechaniką gry, trochę matematyki w otoczce rywalizacji i w towarzystwie pięknych kart i żetonów. Tak jak Blondi napisała – rozgrywka dwuosobowa różni się od tej trzy- lub czteroosobowej. Ograniczona ilość żetonów powoduje, że w przypadku gry na więcej niż dwie osoby, większego znaczenia nabiera kupowanie kart pierwszego poziomu. Rozgrywka trwa dłużej i kafelki arystokratów mogą faktycznie przesądzić o wyniku gry. W przypadku gry dwuosobowej z moja żoną płytka arystokraty zaważyła na wyniku jedynie raz.

Gramy w tę grę kilka razy w tygodniu i jeszcze nam się nie znudziła. Jeśli mamy ochotę na szybką grę sięgamy właśnie po Splendor. Ze względu na wspomniane już liczne strategie oraz zmienność rozgrywki w zależności od ilości graczy, pozycja ta nie potrzebuje dodatków, a przy tak prostych zasadach podejrzewam, że i tak by ich nie było. Sumując - jest to jedna z lepszych gier dla dwóch osób. Prosta, a jednocześnie taka, przy której można trochę pogłówkować. Gra ,jak dla mnie, ma w sobie mało losowości, co w przypadku porażki powoduje, że można za nią winić jedynie siebie i przyjętą strategię.
Najbardziej podoba mi się: Regrywalność i znikoma losowość w grze dwuosobowej

Ocena końcowa

Biorąc pod uwagę:
  • Mała losowość
  • Dobre pierwsze wrażenie
  • Regrywalność
  • Przyjemność płynąca z rozgrywki
  • Przystępną cenę




Dajemy tej grze ocenę: 5/6
Tym razem byliśmy zgodni co do oceny, ale uwierzcie nam - nie zawsze tak bywa :)


czwartek, 12 lutego 2015

No to wpadliśmy...

... to znaczy wpadliśmy w nałóg! Planszówkowy nałóg!!!!
Nie umiemy się z niego wydostać i razem zgodnie twierdzimy, że raczej nie chcemy :)

Oto ja, Blondi.
Jestem nerwową osoba i szybko się niecierpliwię. Gry planszowe działają na mnie kojąco, mimo że Kris czasem opóźnia moje ruchy. Uwielbiam z nim grać. Chociaż on ze mną chyba też... Co Ty na to?

Kris: "No nie wiem jak to powiedzieć... No co Ty, Co Ty Misiaku! (ośli śmiech) Wiesz co! Nie będziesz tego dawała na bloga chyba...
...
...
...
...
Nic już nie powiem...:"

Oto on! Cały Kris. Jeszcze większy nerwus ode mnie i dlatego nasze rozgrywki są naprawdę ciekawe. Ciężko znosi porażkę. Niech się przyzwyczaja ;)

Nie jesteśmy gamerami. Po prostu to lubimy. Z zamiłowania i wielkiego serca jakie w to wkładamy powstał ten blog. Nie będziemy się tu popisywać wiedzą ani fachowymi określeniami. Po prostu będziemy opisywać i recenzować rozgrywki gier różnych gatunków. A że gramy najczęściej we dwójkę, będziemy umieszczać często nasze subiektywne spostrzeżenia na temat rozgrywek dwuosobowych. 

Zapraszamy!

Blondi i Kris