niedziela, 3 maja 2015

"Oddam masło za mydło!" Powrót do czasów Reglamentacji

Egzemplarz Reglamentacji otrzymaliśmy w nagrodę od samego Karola Madaja za wymyślenie nowych kart do gry Kolejka. To był dla nas niezwykły zaszczyt, zwłaszcza że dzięki Kolejce zaraziliśmy miłością do planszówek wiele krewnych i znajomych. Chcieliśmy, aby i ta gra była równie pasjonująca i towarzyska jak jej starsza siostra. Czy podbiła serca naszych rodzin i jak działa bączek? O tym wszystkim poniżej.

Nasz egzemplarz - bezcenny


Zasady i rozgrywka:

Na samy początku gry gracze losują karty zapowiedzianych wizyt – każdy po jednej. Ogląda je po czym odkłada tak, by inni nie widzieli. Gracze ustawiają swoje pionki na torze – kolejce do kasy. Trzeci gracz, który staje w tej kolejce jest graczem rozpoczynającym. Każdy z uczestników zabawy otrzymuje 5 kart towarów, a za "ladą" sklepu ustawia się 6 kart zakupów. Karty towaru to nic innego jak nasze wydzielone "kartki" na zakup jakiegoś dobra. Te kartki trzyma sie w ręce i kombinuje, co by tu można kupić za nie w sklepie. Przyjeżdżają goście w odwiedziny? To może jakiś tort? A pan Zbyszek przychodzi naprawić kran, trzeba mu zaserwować coś mocniejszego. Za ladą znajdziemy sporo pomysłów – tylko czy nas na nie stać!? Jak zdobyć upragnione zakupy?

Przychodzą goście - trzeba zrobić zakupy

Gra składa się z dwóch rund:
  • gracz rozpoczynający dobiera dwie kartki towarów. To on posiada również bączka dołączonego do gry. Kręci on nim, po czym wymienia się z innymi swoimi kartkami tak długo, aż bączek stanie w miejscu.
  • gracz który stoi pierwszy w kolejce do lady zakupuje kartę zakupów płacąc za nią kartkami na ręce.
Rozłożona gra



Gra kończy się w momencie, gdy wszystkie karty zakupów zostaną wykorzystane. Po ostatniej, końcowej rundzie następuje podliczenie punktów.
Na każdej karcie zapowiedzianej wizyty znajduje się punktacja – cztery symbole mają przydzieloną liczbę punktów 1 lub 2. Dlatego tak ważne jest aby nie pokazywać tych kart współgraczom. Wszyscy podliczają i ten, kto uzyskał najwyższy wynik – wygrywa! Bardzo proste zasady zamieszczone są w klimatycznej, szybkiej instrukcji.



Dodatkowego smaczku dodaje pionek spekulanta, który nieco miesza w grze: można się z nim wymieniać miejscem, a kiedy przychodzi jego pora na zakupy to kostka i liczba wyrzuconych oczek decydują o tym, którą kartę kupi. Wtedy każdy trzyma kciuki, aby to nie była ta przez niego upatrzona.

Wykonanie:

Mała ilość komponentów i mikroplansza nie zaburza koncepcji gry. Ten minimalizm nasycony jest głębokim klimatem PRLu. Karty towarów na awersach są obdarzone obrazkami rzeczywistych kartek z czasów reglamentacji. Cała oprawa oraz szata graficzna bardzo przypomina grę Kolejka. Wszystkie elementy są porządnie wykonane. Mamy obawy co do wytrzymałości kart, które wypadałoby zakoszulkować. Bączek kręci się jak przystało na bączka na wielu powierzchniach i nie trzeba podkładać pod niego żadnych dodatkowych mat, książek, podkładek na myszki i co tam jeszcze gawiedź internetu nie wymyśliła. W małym i zgrabnym pudełku oprócz instrukcji znajdziemy także książeczkę, przybliżającą graczom historię reglamentacji towaru w Polsce.





Opinia Blondi:

Miałam duże obawy co do tego, czy Reglamentacja będzie w stanie dorównać Kolejce. Po zagraniu kilku partii musiałam stwierdzić, że nie jest to tak dobra jak jej starsza siostra, ale też jest od niej zupełnie inna. Reglamentacja to przede wszystkim gra na wskroś imprezowa. Na pewno nie wyciągnęłabym jej na stół przy wytwornych geekach. Przy piwku sprawdza się idealnie. Wymiana towarów podczas kręcenia bączkiem to rewelacyjna zabawa! Trzeba się dobrze nastroić i trochę przymrużyć oko na losowość, która jest w tej grze nieco frustrująca. Za pierwszym razem wielbiłam tę grę za bączka, który znalazłam w pudełku! Wbrew opinii internetowego światku dobrze sie nim kręci i nawet nasz nieprzystosowany to gry stół nie był w stanie zatrzymać tego małego wariata. Moim zdaniem ten bączek to klu całej gry. Gdyby nie on gra byłaby przeciętna. Kolejną rzeczą, która nieco uwiera to regrywalność. Pierwszy raz pozostawia poczucie spełnienia i satysfakcji – oto znaleźliśmy idealną grę imprezową. Natomiast po kilku rozgrywkach staje się ona bardziej przewidywalna, a zabawa w dużej mierze zależy od nastrojów graczy.
Z ciężkim sercem muszę przyznać, że Kolejka w moim sercu zajęła szczególną pozycję i nie ma tam miejsca na Reglamentację.
O ile gracze mają jakiekolwiek pojęcie o tych starych czasach (nasi obcojęzyczni znajomi nie byli w stanie pojąć fenomenu kartek) i o ile na stole stoi coś procentowego i jeszcze jeśli uczestnicy zabawy zagrają w nią jedynie raz, to gra ta ląduje u nas na stole. W innych przypadkach raczej leży sobie spokojnie na półce i ustępuje miejsca lepszym grom.
Najbardziej podoba mi się: bączek i klimat.

Najważniejszy element gry. Uwielbiany przez wszystkich - bączek


Opinia Krisa:

Reglamentacja, patrząc po pudełku wydaje się dosyć nie pozorną grą, lecz mimo małych rozmiarów stanowi ona bardzo ciekawą rozgrywkę rodzinną, szczególnie dla osób które pamiętają czasy tejże epoki. Na pierwszy plan wysuwa się bączek który dosadnie pokazuje nam, o co w tej grze tak naprawdę chodzi, mianowicie o zdobycie potrzebnych nam rzeczy poprzez wymianę z innymi graczami. Ustawienie pionków w kolejce, mimo iż ma znaczenie nie jest moim zdaniem motywem przewodnim. Wymiana za miejsce ze spekulantem nie jest też tak pomocna jak w grze kolejka. Bardzo dużym plusem reglamentacji jest jej regrywalność. Każda rozgrywka jest inna mimo że za każdym razem robimy to samo. Łatwe reguły sprawiają również, że można ją wyciągnąć na stół i po krótkim wytłumaczeniu zasad od razu grać. Jeżeli ktoś polubił Kolejkę i lubi klimat PRL tej pozycji nie może zabraknąć w jego kolekcji.
Najbardziej podoba mi się: bączek i grafika

Karty zakupów



Ocena końcowa:

  • Biorąc pod uwagę:
  • losowość;
  • regrywalnosc;
  • cenę;
  • złożoność rozgrywki;
  • bączka :)


Dajemy tej grze ocenę: 3,75/6