Historia
zawsze nas fascynowała. Można powiedzieć, że jest to konik Krisa,
który uwielbia błyszczeć w towarzystwie anegdotami i ciekawostkami
związanymi z pierwszą wojną światową. Nie dziwne więc, że gra
7. W obronie Lwowa wydana przez Instytut Pamięci Narodowej przypadła nam do gustu. Krisa również zachwyca
w tej grze to, że w końcu w bitewnej grze może wygrać z Blondi...
no, nie zawsze :) Po rozczarowaniu poprzednimi grami dwuosobowymi trochę baliśmy się o szachowość rozgrywki. Czy trafiliśmy w
idealną grę dla par? Czytajcie dalej!
|
Pudełko oraz instrukcja w trzech językach. |
Zasady
i rozgrywka:
Gracze wcielają się w jedną ze
stron konfliktu. Jeden wybiera piechotę Armii Czerwonej, a drugi
polskie Lotnictwo. W wersji podstawowej, którą zaleca się przy
pierwszych rozgrywkach, zasada jest niezwykle prosta. Wygrywają Polacy, kiedy w ciągu 7 dni (rund) nie dopuszczą oddziałów wrogiej
armii do Lwowa. Bolszewicy odniosą sukces, kiedy jeden z oddziałów
wejdzie do miasta. Jako, że gra jest asymetryczna, każdy z graczy
posiada inne możliwości ruchu.
|
Gra rozłożona w trybie zaawansowanym. |
Bolszewicy - każda jednostka w swojej
turze może wykonać:
przesunięcie o dwa pola, lub
przesunięcie i zbrojenie, lub
organizacja rozproszonego oddziału.
|
Oddział bolszewików szykuje się do przeprawy przez Bug. |
Polacy – każdy samolot może:
Przesunąć się o cztery pola w tym
może wykorzystać ruch, aby zrzucić bombę na oddziały Armii
Czerwonej. W ruchu można ostrzelać kawalerię, przy czym o sukcesie
i celności będzie decydować kostka.
|
Lotnictwo polskie dzielnie broni miasta. |
Sama rozgrywka brzmi banalnie, ale
kilka wprowadzonych zasad, czynią ją bardziej atrakcyjną:
Przeprawa przez Bug – jednostki
kawalerii mogą przeprawić się przez rzekę tylko w wyznaczonych
miejscach.
Rozproszenie oddziałów – następuje po ostrzelaniu przez lotnictwo Polskie i powoduje
wstrzymanie jednostki dopóki w ruchu nie zorganizujemy jej
ponownie.
Obrona przed ostrzałem lotnictwa –
decyduje o tym kostka.
Powrót do bazy samolotu – aby
uzupełnić amunicję i naprawić uszkodzenia (zazwyczaj przydatne
po złośliwościach kostki)
Tryb zaawansowany to prawdziwa
rewolucja w grze. W rozgrywce tej nie jest już tak ważna obrona
Lwowa, ale zdobyte przez bolszewików punkty podliczone na końcu
gry. Dlatego też, rozgrywkę przeprowadza się dwukrotnie, aby każdy z
graczy mógł poprowadzić bolszewicką kawalerię. Co ciekawe kilka
zasad bardzo urozmaica grę. Bo o ile w ruchu samolotów nic się nie
zmienia, to po stronie bolszewików dzieje się wiele:
Komisarz jest wykorzystywany raz w
czasie całej gry. Gracz decyduje, który oddział ruszy się o jedno
pole więcej niż jest to założone.
Dowódca
atakuje Lwów razem ze swoimi żołnierzami. Gracz w tajemnicy przed
drugim wybiera żeton z numerem oddziału dowódcy i zakrywa go na
planszy. Gdy uda się ostrzelać ten oddział gracz musi odkryć
żeton i ujawnić jednostkę, w której ukrywa się dowódca. Jeśli
oddziały te dotrą do Lwowa punktuje się je podwójnie.
Aby
nie ułatwiać zbytnio życia bolszewikom w grze zaawansowanej
lotnictwo polskie może trwale rozproszyć oddziały kawalerii tzn.
usunąć żeton z gry. Dzieje się tak, gdy dwukrotnie uda się
ostrzelać tę jednostkę w jednej rundzie.
|
Kostka decyduje o trafności strzału... ale też o awarii silnika. |
Instrukcja
jest bardzo dobrze napisana, wzbogacona o ciekawe fakty w historii. Wystarczy raz przeczytać, aby w pełni cieszyć się wersją
podstawową, ale naszym zdaniem po zagraniu w tryb zaawansowany już
nigdy nie powróci się do prostszych zasad. Trzeba zaznaczyć, że
gra ta jest pierwszą częścią lotniczej trylogii IPNu, a kolejnymi
grami odnoszącymi się do polskiego lotnictwa w czasie II Wojny
Światowej są "111" oraz "303"
Wykonanie:
Wszystkie komponenty są porządnie
wykonane, plansza jest mała ale wystarczająca. Co nas ucieszyło
pudełko jest kompaktowe, jak cała gra, więc można ja zabrać ze
sobą na przykład na wakacje. Grafiki nie powalają, ale z drugiej
strony nie o plastyczność tu chodzi. Podoba nam się plansza wyglądająca nieco jak mapa kartograficzna. Uciążliwe jest przesuwanie czy reorganizacja rozproszonych oddziałów – kiedy
sześciokątne znaczniki trzeba odwracać na drugą stronę. Wtedy
przy nieostrożnym ruchu przestawia się inne komponenty na planszy.
Jednak nie jest to aż tak bardzo uciążliwe, aby coś ująć
rozgrywce. Mało elementów, a tak wiele możliwości rozgrywki czyni
te grę bardzo atrakcyjną.
Opinia
Blondi:
Z dużym dystansem podeszłam do tej
gry. Mimo, że uwielbiam klimat I i II Wojny Światowej, bałam się,
że kolejna z gier dwuosobowych również mnie rozczaruje.Okazuje
się, że gra ta jest naprawdę bardzo dobra pod względem mechaniki.
Przede wszystkim asymetryczność robi tu dobrą robotę. Znudziła
Ci się Armia Czerwona? To teraz ja obronię Lwów. Zaciętość
gwarantowana. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się wariant
zaawansowany. Ze strachem w oczach patrzyłam jak Kris próbował
ostrzelać moje oddziały z dowódcą i... ufff – nie udało mu
się. W trybie eksperckim trzeba też uważać na kilka rzeczy naraz
– nie tylko zmylić przeciwnika, ale i dotrzeć możliwie
największą liczbą oddziałów do Lwowa, przeprawić wszystkie
jednostki przez Bug i jeszcze uważać na samoloty. Podoba mi się
bardzo to, że gra trwa ok. 15-20 minut. Coś szybkiego na
rozgonienie chmur, na plaży, albo po obiedzie na tarasie. I jeszcze
można nieźle pogłówkować.
Gra mnie uwiodła i
znajduje miejsce w moim sercu oraz na naszej półce z grami. Czuję,
że będziemy do niej często wracać, a ja już zapowiedziałam, że
zabieramy ją na wakacje.
Najbardziej
podoba mi się: wariant
ekspercki i krótka rozgrywka.
Opinia
Krisa:
Gry
historyczne zawsze przyciągały moją uwagę, dlatego tak jak Blondi
trafnie stwierdziła ucieszyłem się, gdy jedna z nich wylądowała
na naszym stole. Po rozpakowaniu i rozegraniu pierwszych partii pomyślałem sobie: no cóż – kostka, parę żetonów i plansza...
czekam na więcej!. Jednak gdy zagraliśmy w wariant rozszerzony
okazało się, że drzemie w niej jednak troszkę więcej, niż
zwyczajny minimalizm. Wiele zasad wprowadza dreszczyk emocji, trzeba
ruszyć głową, a nie tylko przesuwać bezmyślnie znaczniki.
Strategia oraz odrobina szczęścia pozwolą na maksymalna
satysfakcję. Poza tym czuć klimat bitwy. Tu się dzieje! Tu się
walczy! Nie można zaspać. A to wszystko w tak krótkim czasie.
Nie jest
to jednak gra dla każdego i jeżeli ktoś się historią nie
interesuje i nie chce się z nią zapoznać, to może ona nie
dostarczyć tego pożądanego przez graczy efektu "Wow".
Krótki czas gry czyni z niej niezłą "rozgrzewkę" i jest
idealna, gdy mamy akurat chwilkę czasu. Bardzo podoba mi się
instrukcja, wzbogacona o mnóstwo faktów i zdjęć z czasów I wojny
światowej. Boli mnie jednak, że komponenty, a w szczególności
znaczniki Armii Czerwonej i Samolotów nie są bardziej klimatyczne.
Aż prosi się o figurki! Dużym plusem gry 7. W obronie Lwowa jest
jej kompaktowość. Spokojnie można zabrać ją na wypad za miasto,
na plażę, do parku, schować do plecaka. Nie jest to gra, która
będzie codziennie lądować na naszym stole, jednak gdy znajdziemy
wolne 20 minut wybór nie będzie inny niż ta szybka dwuosobówka.
Najbardziej podoba mi się:
Instrukcja,
szybkość rozgrywki
Ocena
końcowa:
- Biorąc pod uwagę:
- szybkość rozgrywki,
- kompaktowość,
- urozmaicenie,
- strategię,
- podłoże historyczne,
- możliwość gry w dwie osoby,
- dwa warianty gry (podstawowy i
zaawansowany)
Dajemy tej grze ocenę: 4,5/6