Kto z
nas nie zaczynał karcianek od zwykłych tradycyjnych kart? Wojna,
Makao, Tysiąc, Poker? To tylko kilka przykładów rozgrywek, w które
zagramy tą samą talia kart. Tak samo jest w przypadku odpowiednika
japońskiego - Hanafudy. W tę grę grywali nie tylko samurajowie i
wytrawne gejsze, ale i marynarze statków i zwykli rybacy. Czy te 48
przepięknych kart mogą urozmaicić wieczór z grami. Recenzja
poniżej.
Zasady i
rozgrywka
Nie
będziemy rozpisywać się długo nad rozgrywką i zasadami. Tak samo
jak w przypadku talii europejskiej są to gry proste, posiadające
przystępne zasady.
48 kart
znajdujących się w pudełku dzieli się na 12 grup, odpowiadającym 12 miesiącom.
Karty (od góry) stycznia, lutego, marca i kwietnia. |
Każdy
miesiąc posiada 4 karty:
- Światła
- Zwierząt
- Zwojów
- Roślin
Te z
kolei są inaczej punktowane. Karty Światła najwięcej, a Roślin
najmniej.
Dzięki
tym rozróżnieniom karty mogą być łączone w przeróżne
kombinacje oraz kombosy. Instrukcja proponuje nam 3 rozgrywki:
Mechanika gier polega na dobieraniu kart w taki sposób, aby tworzyć najwyżej punktowane zbiory. Każda rozgrywka wymaga od gracza bardzo dobrej znajomości kart. Każda z gier wymaga zapamiętania również sekwencji kart, które będziemy dobierać. Nie obejdzie się bez zaglądania w instrukcję na początku każdej z rozgrywki, gdyż karty nie mają żadnego rozróżnienia numerycznego. Gracz musi zapamiętać, który z kwiatów przestawiony na karcie jest odpowiednikiem miesiąca.
Na stole leży określona liczba kart. Gracz wykłada kartę z ręki i porównuje, czy nie tworzy ze stosem
wyłożonych jakieś pary. Jeśli tak to zabiera je, by następnie to
samo powtórzyć z kartą leżącą na zakrytym stosie. Brzmi
banalnie, lecz trzeba się nagłowić, by zdobyć jakieś punkty.
- Łączenie kwiatów (najprostsza i podstawowa)
- Koi-Koi (najpopularniejsza)
- Mushi (dla dwóch osób)
Mechanika gier polega na dobieraniu kart w taki sposób, aby tworzyć najwyżej punktowane zbiory. Każda rozgrywka wymaga od gracza bardzo dobrej znajomości kart. Każda z gier wymaga zapamiętania również sekwencji kart, które będziemy dobierać. Nie obejdzie się bez zaglądania w instrukcję na początku każdej z rozgrywki, gdyż karty nie mają żadnego rozróżnienia numerycznego. Gracz musi zapamiętać, który z kwiatów przestawiony na karcie jest odpowiednikiem miesiąca.
Wykonanie:
Jak na
zwykłe 48 kart pudełko to po prostu majstersztyk. Specjalna
wypraska powoduje, że karty leżą w pudełku niczym najdroższa
biżuteria. Do niej otrzymujemy dwie instrukcje: w języki polskim i
angielskim. A w niej bardzo dobrze napisana instrukcja oraz historia
kart. Same rysunki kart to esencja kraju kwitnących wiśni. Będzie to
gratka dla tych, którzy uwielbiają kulturę i sztukę Japonii.
Kompozycje rysunków są surowe, ale harmonijne. Wszystko w podobnej
tonacji kolorystycznej. Same karty mogłyby być nieco trwalsze, ale
nie przeszkadza to w rozgrywce.
Pudełko i wypraska |
Opinia
Blondi:
Dłuuugo
przygotowywaliśmy się do tej recenzji. Zwłaszcza, że nie jestem wzrokowcem i miałam bardzo duże problemy z zapamiętaniem kart. To
chyba jedna z największych wad tej gry. Wysoki próg wejścia w
rozgrywkę powoduje, że nikt nie chciał z nami w nią zagrać. W
konsekwencji wciąż graliśmy we dwójkę, a i tak nie obeszło się
bez ciągłego patrzenia w instrukcję. Gdyby nauka kończyła się
na samym rozpoznaniu miesięcy, można by pokusić się o jakąś szybką ściągę. Jednak do nauki dochodziły jeszcze punktowane
sekwencje kart. Zapamiętywanie tych struktur było dla mnie istna
katorgą. Wierzę, że dla Japończyków karty te są proste, ze
względu na to, że po kilku rozgrywkach są już opatrzone i prościej zapamiętać ich znaczenie. Mi brakowało jakieś podpowiedzi przez co
patrzenie się wciąż w instrukcje na kolanach tylko niszczyło mi
przyjemność płynąca z gry. Bardzo podobało mi się to, że gra
jest świetnie skalowana dla dwóch osób, przez co nie musieliśmy prosić innych o przyłączenie się do gry, tylko graliśmy we dwójkę.
Ciekawą mechaniką może poszczycić się koi-koi. To od decyzji, czy
kończymy teraz, czy dobieramy karty dalej zależy nasz sukces.
Generalnie rozgrywki te są pełne dobrej mechaniki, polegającej na
spostrzegawczości. Łączymy karty z ręki i kartę ze stosu. Nic prostszego natomiast sprytu tez nam nie może zabraknąć. Najbardziej
jednak nie mogę przeboleć tego, że tak wiele wysiłku musimy włożyć
w naukę, by zagrać choć najprostszą z gier. Zachwycona jestem
natomiast grafiką. Pracowałam kiedyś dla sklepu japońskiego i
wiem, jak ważna jest w kulturze tego kraju surowość i harmonia, a karty te są najlepszym jej odzwierciedleniem.
Najbardziej
podoba mi się: mechanika i grafika
Sekwencja Goko w grze Mushi |
Opinia
Krisa:
Gry
karciane zawsze były moim ulubionym sposobem spędzania wolnego
czasu, dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy dostaliśmy nowe karty do
gry, tym razem japońskie. Na początku nie wiedziałem czego mam się
spodziewać po Hanafudzie. Europejskie karty, tylko z japońskimi
rysunkami? No własnie nie. Żeby w ogóle zagrać, trzeba zapamiętać
wszystkie karty oraz miesiące do których one pasują. Niby nic, ale
na początku nie bardzo chciało mi się tego robić, a myśl o
ciągłym spoglądaniu do instrukcji jeszcze bardziej oddalała
pierwszą rozgrywkę. Gdy się jednak już przemogłem okazało się,
że Hanafuda jest bardzo fajną, przyjemną rozgrywką, w której
trzeba też pogłówkować. Miłośnikom japońskiej kultury, gra na pewno przypadnie do gustu. A co z innymi? Gra jest naprawdę
prosta, a wszystkie trzy warianty mają taką samą mechanikę.
Problem polega jednak na tym, że prezentując grę znajomym, bądź
komuś nowemu od razu mamy nad nim przewagę, ponieważ znamy karty.
Wydaję mi się, że właśnie ta nauka obrazków i sekwencji stoi na przeszkodzie, by ta pozycja stała się przysłowiowym strzałem w
dziesiątkę.
Najbardziej
podoba mi się: mechanika i grafika
Instrukcja i jednocześnie najlepsza ściąga na świecie :) |
Ocena
końcowa:
Biorąc pod uwagę:
- prostą mechanikę,
- przyjemne i klimatyczne grafiki,
- wysoki próg wejścia do gry,
- czas spędzony na naukę kart,
Dajemy
tej grze ocenę: 2,5 / 6