Egzemplarz
Reglamentacji otrzymaliśmy w nagrodę od samego Karola Madaja za
wymyślenie nowych kart do gry Kolejka. To był dla nas niezwykły
zaszczyt, zwłaszcza że dzięki Kolejce zaraziliśmy miłością do
planszówek wiele krewnych i znajomych. Chcieliśmy, aby i ta gra
była równie pasjonująca i towarzyska jak jej starsza siostra. Czy
podbiła serca naszych rodzin i jak działa bączek? O tym wszystkim
poniżej.
Nasz egzemplarz - bezcenny |
Zasady
i rozgrywka:
Na samy początku gry gracze losują
karty zapowiedzianych wizyt – każdy po jednej. Ogląda je po czym
odkłada tak, by inni nie widzieli. Gracze ustawiają swoje pionki na
torze – kolejce do kasy. Trzeci gracz, który staje w tej kolejce
jest graczem rozpoczynającym. Każdy z uczestników zabawy otrzymuje
5 kart towarów, a za "ladą" sklepu ustawia się 6 kart
zakupów. Karty towaru to nic innego jak nasze wydzielone "kartki"
na zakup jakiegoś dobra. Te kartki trzyma sie w ręce i kombinuje,
co by tu można kupić za nie w sklepie. Przyjeżdżają goście w
odwiedziny? To może jakiś tort? A pan Zbyszek przychodzi naprawić
kran, trzeba mu zaserwować coś mocniejszego. Za ladą znajdziemy
sporo pomysłów – tylko czy nas na nie stać!? Jak zdobyć
upragnione zakupy?
Przychodzą goście - trzeba zrobić zakupy |
Gra składa się z dwóch rund:
- gracz rozpoczynający dobiera dwie kartki towarów. To on posiada również bączka dołączonego do gry. Kręci on nim, po czym wymienia się z innymi swoimi kartkami tak długo, aż bączek stanie w miejscu.
- gracz który stoi pierwszy w kolejce do lady zakupuje kartę zakupów płacąc za nią kartkami na ręce.
Rozłożona gra |
Gra kończy się w momencie, gdy
wszystkie karty zakupów zostaną wykorzystane. Po ostatniej,
końcowej rundzie następuje podliczenie punktów.
Na każdej karcie zapowiedzianej
wizyty znajduje się punktacja – cztery symbole mają przydzieloną
liczbę punktów 1 lub 2. Dlatego tak ważne jest aby nie pokazywać tych kart współgraczom. Wszyscy podliczają i ten, kto uzyskał
najwyższy wynik – wygrywa! Bardzo proste zasady zamieszczone są w
klimatycznej, szybkiej instrukcji.
Dodatkowego smaczku dodaje pionek
spekulanta, który nieco miesza w grze: można się z nim wymieniać
miejscem, a kiedy przychodzi jego pora na zakupy to kostka i liczba
wyrzuconych oczek decydują o tym, którą kartę kupi. Wtedy każdy
trzyma kciuki, aby to nie była ta przez niego upatrzona.
Wykonanie:
Mała ilość komponentów i
mikroplansza nie zaburza koncepcji gry. Ten minimalizm nasycony jest
głębokim klimatem PRLu. Karty towarów na awersach są obdarzone
obrazkami rzeczywistych kartek z czasów reglamentacji. Cała oprawa
oraz szata graficzna bardzo przypomina grę Kolejka. Wszystkie
elementy są porządnie wykonane. Mamy obawy co do wytrzymałości
kart, które wypadałoby zakoszulkować. Bączek kręci się jak
przystało na bączka na wielu powierzchniach i nie trzeba podkładać
pod niego żadnych dodatkowych mat, książek, podkładek na myszki i
co tam jeszcze gawiedź internetu nie wymyśliła. W małym i
zgrabnym pudełku oprócz instrukcji znajdziemy także książeczkę,
przybliżającą graczom historię reglamentacji towaru w Polsce.
Opinia
Blondi:
Miałam duże obawy co do tego, czy
Reglamentacja będzie w stanie dorównać Kolejce. Po zagraniu kilku
partii musiałam stwierdzić, że nie jest to tak dobra jak jej
starsza siostra, ale też jest od niej zupełnie inna. Reglamentacja
to przede wszystkim gra na wskroś imprezowa. Na pewno nie wyciągnęłabym jej na stół przy wytwornych geekach. Przy piwku
sprawdza się idealnie. Wymiana towarów podczas kręcenia bączkiem
to rewelacyjna zabawa! Trzeba się dobrze nastroić i trochę przymrużyć oko na losowość, która jest w tej grze nieco frustrująca. Za pierwszym razem wielbiłam tę grę za bączka,
który znalazłam w pudełku! Wbrew opinii internetowego światku
dobrze sie nim kręci i nawet nasz nieprzystosowany to gry stół nie
był w stanie zatrzymać tego małego wariata. Moim zdaniem ten bączek
to klu całej gry. Gdyby nie on gra byłaby przeciętna. Kolejną
rzeczą, która nieco uwiera to regrywalność. Pierwszy raz
pozostawia poczucie spełnienia i satysfakcji – oto znaleźliśmy idealną grę imprezową. Natomiast po kilku rozgrywkach staje się
ona bardziej przewidywalna, a zabawa w dużej mierze zależy od
nastrojów graczy.
Z ciężkim sercem muszę przyznać,
że Kolejka w moim sercu zajęła szczególną pozycję i nie ma tam
miejsca na Reglamentację.
O ile gracze mają jakiekolwiek
pojęcie o tych starych czasach (nasi obcojęzyczni znajomi nie byli
w stanie pojąć fenomenu kartek) i o ile na stole stoi coś
procentowego i jeszcze jeśli uczestnicy zabawy zagrają w nią
jedynie raz, to gra ta ląduje u nas na stole. W innych przypadkach
raczej leży sobie spokojnie na półce i ustępuje miejsca lepszym
grom.
Najbardziej podoba mi się: bączek
i klimat.
Najważniejszy element gry. Uwielbiany przez wszystkich - bączek |
Opinia
Krisa:
Reglamentacja,
patrząc po pudełku wydaje się dosyć nie pozorną grą, lecz mimo
małych rozmiarów stanowi ona bardzo ciekawą rozgrywkę rodzinną,
szczególnie dla osób które pamiętają czasy tejże epoki. Na
pierwszy plan wysuwa się bączek który dosadnie pokazuje nam, o co
w tej grze tak naprawdę chodzi, mianowicie o zdobycie potrzebnych nam
rzeczy poprzez wymianę z innymi graczami. Ustawienie pionków w
kolejce, mimo iż ma znaczenie nie jest moim zdaniem motywem
przewodnim. Wymiana za miejsce ze spekulantem nie jest też tak
pomocna jak w grze kolejka. Bardzo dużym plusem reglamentacji jest
jej regrywalność. Każda rozgrywka jest inna mimo że za każdym
razem robimy to samo. Łatwe reguły sprawiają również, że można
ją wyciągnąć na stół i po krótkim wytłumaczeniu zasad od razu
grać. Jeżeli ktoś polubił Kolejkę i lubi klimat PRL tej pozycji
nie może zabraknąć w jego kolekcji.
Najbardziej podoba mi się: bączek
i grafika
Karty zakupów |
Ocena
końcowa:
- Biorąc pod uwagę:
- losowość;
- regrywalnosc;
- cenę;
- złożoność rozgrywki;
- bączka :)
Dajemy tej grze ocenę: 3,75/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz