niedziela, 3 stycznia 2016

Zorientowani w Oriencie, czy gry karciane dalekiego wschodu. Hanafuda.

Kto z nas nie zaczynał karcianek od zwykłych tradycyjnych kart? Wojna, Makao, Tysiąc, Poker? To tylko kilka przykładów rozgrywek, w które zagramy tą samą talia kart. Tak samo jest w przypadku odpowiednika japońskiego - Hanafudy. W tę grę grywali nie tylko samurajowie i wytrawne gejsze, ale i marynarze statków i zwykli rybacy. Czy te 48 przepięknych kart mogą urozmaicić wieczór z grami. Recenzja poniżej.




Zasady i rozgrywka

Nie będziemy rozpisywać się długo nad rozgrywką i zasadami. Tak samo jak w przypadku talii europejskiej są to gry proste, posiadające przystępne zasady.
48 kart znajdujących się w pudełku dzieli się na 12 grup, odpowiadającym 12 miesiącom.

Karty (od góry) stycznia, lutego, marca i kwietnia.


Każdy miesiąc posiada 4 karty:
  • Światła
  • Zwierząt
  • Zwojów
  • Roślin

Te z kolei są inaczej punktowane. Karty Światła najwięcej, a Roślin najmniej.
Dzięki tym rozróżnieniom karty mogą być łączone w przeróżne kombinacje oraz kombosy. Instrukcja proponuje nam 3 rozgrywki:

  • Łączenie kwiatów (najprostsza i podstawowa)
  • Koi-Koi (najpopularniejsza)
  • Mushi (dla dwóch osób) 


Mechanika gier polega na dobieraniu kart w taki sposób, aby tworzyć najwyżej punktowane zbiory. Każda rozgrywka wymaga od gracza bardzo dobrej znajomości kart. Każda z gier wymaga zapamiętania również sekwencji kart, które będziemy dobierać. Nie obejdzie się bez zaglądania w instrukcję na początku każdej z rozgrywki, gdyż karty nie mają żadnego rozróżnienia numerycznego. Gracz musi zapamiętać, który z kwiatów przestawiony na karcie jest odpowiednikiem miesiąca.
Na stole leży określona liczba kart. Gracz wykłada kartę z ręki i porównuje, czy nie tworzy ze stosem wyłożonych jakieś pary. Jeśli tak to zabiera je, by następnie to samo powtórzyć z kartą leżącą na zakrytym stosie. Brzmi banalnie, lecz trzeba się nagłowić, by zdobyć jakieś punkty.

Wykonanie:

Jak na zwykłe 48 kart pudełko to po prostu majstersztyk. Specjalna wypraska powoduje, że karty leżą w pudełku niczym najdroższa biżuteria. Do niej otrzymujemy dwie instrukcje: w języki polskim i angielskim. A w niej bardzo dobrze napisana instrukcja oraz historia kart. Same rysunki kart to esencja kraju kwitnących wiśni. Będzie to gratka dla tych, którzy uwielbiają kulturę i sztukę Japonii. Kompozycje rysunków są surowe, ale harmonijne. Wszystko w podobnej tonacji kolorystycznej. Same karty mogłyby być nieco trwalsze, ale nie przeszkadza to w rozgrywce.

Pudełko i wypraska




Opinia Blondi:

Dłuuugo przygotowywaliśmy się do tej recenzji. Zwłaszcza, że nie jestem wzrokowcem i miałam bardzo duże problemy z zapamiętaniem kart. To chyba jedna z największych wad tej gry. Wysoki próg wejścia w rozgrywkę powoduje, że nikt nie chciał z nami w nią zagrać. W konsekwencji wciąż graliśmy we dwójkę, a i tak nie obeszło się bez ciągłego patrzenia w instrukcję. Gdyby nauka kończyła się na samym rozpoznaniu miesięcy, można by pokusić się o jakąś szybką ściągę. Jednak do nauki dochodziły jeszcze punktowane sekwencje kart. Zapamiętywanie tych struktur było dla mnie istna katorgą. Wierzę, że dla Japończyków karty te są proste, ze względu na to, że po kilku rozgrywkach są już opatrzone i prościej zapamiętać ich znaczenie. Mi brakowało jakieś podpowiedzi przez co patrzenie się wciąż w instrukcje na kolanach tylko niszczyło mi przyjemność płynąca z gry. Bardzo podobało mi się to, że gra jest świetnie skalowana dla dwóch osób, przez co nie musieliśmy prosić innych o przyłączenie się do gry, tylko graliśmy we dwójkę. Ciekawą mechaniką może poszczycić się koi-koi. To od decyzji, czy kończymy teraz, czy dobieramy karty dalej zależy nasz sukces. Generalnie rozgrywki te są pełne dobrej mechaniki, polegającej na spostrzegawczości. Łączymy karty z ręki i kartę ze stosu. Nic prostszego natomiast sprytu tez nam nie może zabraknąć. Najbardziej jednak nie mogę przeboleć tego, że tak wiele wysiłku musimy włożyć w naukę, by zagrać choć najprostszą z gier. Zachwycona jestem natomiast grafiką. Pracowałam kiedyś dla sklepu japońskiego i wiem, jak ważna jest w kulturze tego kraju surowość i harmonia, a karty te są najlepszym jej odzwierciedleniem.

Najbardziej podoba mi się: mechanika i grafika

Sekwencja Goko w grze Mushi


Opinia Krisa:

Gry karciane zawsze były moim ulubionym sposobem spędzania wolnego czasu, dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy dostaliśmy nowe karty do gry, tym razem japońskie. Na początku nie wiedziałem czego mam się spodziewać po Hanafudzie. Europejskie karty, tylko z japońskimi rysunkami? No własnie nie. Żeby w ogóle zagrać, trzeba zapamiętać wszystkie karty oraz miesiące do których one pasują. Niby nic, ale na początku nie bardzo chciało mi się tego robić, a myśl o ciągłym spoglądaniu do instrukcji jeszcze bardziej oddalała pierwszą rozgrywkę. Gdy się jednak już przemogłem okazało się, że Hanafuda jest bardzo fajną, przyjemną rozgrywką, w której trzeba też pogłówkować. Miłośnikom japońskiej kultury, gra na pewno przypadnie do gustu. A co z innymi? Gra jest naprawdę prosta, a wszystkie trzy warianty mają taką samą mechanikę. Problem polega jednak na tym, że prezentując grę znajomym, bądź komuś nowemu od razu mamy nad nim przewagę, ponieważ znamy karty. Wydaję mi się, że właśnie ta nauka obrazków i sekwencji stoi na przeszkodzie, by ta pozycja stała się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.

Najbardziej podoba mi się: mechanika i grafika

Instrukcja i jednocześnie najlepsza ściąga na świecie :)




Ocena końcowa:

Biorąc pod uwagę:
  • prostą mechanikę,
  • przyjemne i klimatyczne grafiki,
  • wysoki próg wejścia do gry,
  • czas spędzony na naukę kart,



Dajemy tej grze ocenę: 2,5 / 6





2 komentarze: